Aktualności

Zalany taniec Dance Crew

Kiedy tancerze z bydgoskiej szkoły tańca Dance Crew szkolili się na warsztatach w Warszawie, ich sale treningowe zalewała woda. Zniszczone zostały nie tylko wnętrza budynku i jego wyposażenie, zniszczone zostało miejsce, które dla blisko setki dzieciaków było jak drugi dom.

Szkoła Tańca Dance Crew  Sławomira i Małgorzaty Kosickich mieści się na Kapuściskach przy ulicy Techników 5. W dolnej części budynku należącego do ADM.  Jest poniedziałek. Poranny telefon z ADM-u zaskakuje pana Sławka. Cóż mogą chcieć? -Mam dla pana złą wiadomość – rzucone na początku, każe przyjąć postawę obronną, przygotować się na najgorsze. – Pękła rura hydrantowa -zalało nas i was – słyszy w słuchawce. Pytanie o cokolwiek mija się z celem. Wie, że jak najszybciej musi być w  szkole. Dociera w kilka minut po telefonie. Kotłowanina myśli przebiegających przez głowę w drodze na miejsce, nijak się miała do tego co zastaje. Żadna tam plama na suficie, czy mokra podłoga – jak sobie wyobrażał. Po otwarciu drzwi hektolitry wody wylewają się na zewnątrz, a mimo to w środku pomieszczenia jest jej jeszcze co najmniej po kostki.

Coś go tknęło, żeby nie wchodzić, że wszystko może być pod prądem. Dotykając wody przez ułamek sekundy kostkami palców upewnia się, że nie ma zagrożenia. Wchodzi i chociaż twardy z niego facet, zaczyna się trząść. Najpierw podbródek, potem cała reszta. Widzi jak z sufitu leje się woda z siłą górskiego strumienia. Patrzy na poodpadany ze ścian tynk, a wraz z nim zdjęcia dzieciaków zrobione podczas treningów i zawodów. Koszulki, medale, certyfikaty, dyplomy – wszystkie one wraz z materacami do akrobacji, laptopami, sprzętem grającym i dokumentami albo unoszą się na powierzchni wody pokrywającej podłogę, albo znad niej wystają.

Pan Sławek boi się zadzwonić do żony, głównej trenerki dzieciaków, dla której Szkoła Tańca Dance Crew  jest wszystkim, drugim domem. Jak jej o tym wszystkim powiedzieć?  – Gosiu, nie mamy już Szkoły, wszystko stracone! – więcej powiedzieć nie daje rady. Wie, że Małgorzata, chociaż teraz jest w pracy, będzie tu za chwilę. I tak też się staje.

Nawet dziś, choć od tego feralnego poniedziałku mija już kilka dni, na wspomnienie pierwszych reakcji pani Małgosia nie jest  w stanie wydusić słowa, a do jej oczu znów napływają łzy.

– Miałam jeszcze iskierkę nadziei, że może któreś z pomieszczeń się uratowało, ale gdy zobaczyłam, jak od strony mniejszej sali ćwiczeń podpływają w moją stronę: strój z cekinami w którym zdobyłam mistrzostwo świata, koszulki i zdjęcia dzieciaków, upadłam na kolana do tej wody i zaczęłam wyć z rozpaczy.

Zrzucenie winy na coś, na kogoś, pewnie ujęłoby nieco cierpienia, a tu nie ma winnych: złośliwość przedmiotów martwych. Woda z pękniętego hydrantu zalała wszystkie pomieszczenia ADM, Szkołę, a nawet piwnice, gdzie ADM miał swoje archiwum. Nie oszczędziła nikogo. Lała się przez trzy dni – od soboty do poniedziałkowego poranka. Nikt niczego nie zauważył, bo na zewnątrz było deszczowo, a woda która znajdowała się w środku sprawiła, że szyby całkowicie zaparowały.

– We wszystkie weekendy zazwyczaj przebywaliśmy w szkole. Ciągle się w niej coś działo. Ale akurat w ten pechowy weekend trenerzy oraz reprezentacyjna grupa juniorska szkoliliśmy się na warsztatach w Warszawie. Gdybyśmy byli na miejscu, pewnie wszystko inaczej by się potoczyło – mówi ze smutkiem w głosie pani Małgosia.

Pomieszczenie wynajęte od ADM było jak marzenie – przede wszystkim długie, co przy ćwiczeniach dynamicznych tańców disco dance i disco show, bardzo się przydaje. No i było piękne. Na białych ścianach, w wolnych od luster przestrzeniach, uśmiechały się ze zdjęć buzie dzieciaków podczas medalowania, turniejów, treningów, a z półek pobłyskiwały z dumą ustawione nań puchary.

Żywioł nie miał ani litości, ani skrupułów, że niszczy dorobek mistrzów świata federacji WADF w kategorii urban pop dance, że pustoszy miejsce ćwiczeń disco dance, tańca współczesnego , jazz, Step Aerobik, Fitness 50+, pozostawiając za sobą mokre ściany, sypiące się sufity, wygiętą we wszystkie strony świata podłogę, drzwi, które się wypaczyły, aż w końcu wypadły, zniszczony sprzęt, zdjęcia, dyplomy, certyfikaty – powodując straty rzędu 60-70 tysięcy złotych.

Pan Sławek nie wie jak rozniosła się wieść o dramacie szkoły tańca, ale wie, że jako jej właściciele nie zostali pozostawieni samym sobie. Już w parę godzin po otwarciu szkolnych drzwi pojawili się najpierw rodzice dzieci, żeby wiaderko po wiaderku wynosić wodę z pomieszczeń, a potem one same oderwawszy nosy i zapłakane oczy od szyb szkolnych okien, zabrały się do prac porządkowych na miarę swoich możliwości.  Któregoś dnia Małgorzata szczerze się popłakała widząc nagryzmolone ołówkiem przez dzieciaków na ścianie jednego z pomieszczeń słowa: „Gosiu, Sławku! Jesteśmy z Wami! Nie damy się! Pokonamy wszystkie trudności!

Sprawą pierwszorzędną jest zdjęcie tynków, aż po beton i osuszenie pomieszczeń. Któryś z rodziców dzieci użyczył jeden osuszacz. To trochę za mało, ale serce rośnie, gdy na jego skali nie pojawia się już 100 % wilgotności. Drugą sprawą jest zapewnienie ciągłości szkolenia, teraz, kiedy ruszył nabór do szkoły w nowym sezonie tanecznym, kiedy rozpoczynają się turnieje oraz mistrzostwa, wśród nich najbliższe – mistrzostwa Polski 24 października. Całe szczęście, że rozumiejąc powagę sytuacji swoje sale udostępniają zaprzyjaźnione ze Szkołą Tańca Dance Crew inne  szkoły tańca i kluby osiedlowe.

Nie ma się co oszukiwać: bez pieniędzy ani rusz. Bez nich nie da się odbudować szkoły. Dlatego w internecie zorganizowana została zbiórka. Potrzeba 20 tysięcy złotych. Zainteresowani swoją cegiełkę mogą dołożyć na: https://zrzutka.pl/t8xxu4. Wsparcie przekazują rodzice, tancerze, szkoły i związki tańca i zwyczajni, nierzadko zupełnie obcy ludzie. Są kwoty stu, dwustu, a nawet pięciusetzłotowe.

– Pomoc otrzymujemy z całej Polski. Nasi przyjaciele z Loocas Dance Center w Warszawie zorganizowali właśnie warsztaty taneczne, z których dochód przekazany zostanie na remont – mówi Małgorzata Kosicka. – Byliśmy zalani wodą. Teraz jesteśmy zalani łzami szczęścia i nadziei. Z serca wszystkim dziękujemy!

Tekst i zdjęcia: Stanisław Gazda

 

Reportaż pochodzi z najnowszego wydania gazety “Nasza Bydgoszcz Pl”.

#JesteśmyDlaWas

 

Strona wykorzystuje pliki cookies.
Czytaj więcej OK