Aktualności

Każdy może mieć swój las – w domu i w słoiku

Rozmowa z Izabelą ŚNIOCH - autorką kompozycji i właścicielką sklepu Green Bottles - Lasy w butelkach przy ul. Watzenrodego 17 w Toruniu.

-Kiedyś w modzie były rafandynki, czyli modele statków w butelkach, a ostatnio furorę robią lasy w słoikach. Skoro tak, rzeczywistość oglądana przez szkło wydaje się być bardziej fascynująca…

-Rośliny zamknięte w szkle, to „wynalazek” wcale nie naszych czasów. Moda na nie znana była już w XIX wieku. Później zanikała, by co jakiś czas powracać. Myślę, że jestem jeszcze na początku drogi, gdyż  zgłębiając tajniki botaniki i tworzenia kompozycji, cały czas odkrywam coś nowego, bo też do słojów trafiają coraz to nowsze rośliny z coraz to odleglejszych zakątków świata.

– Lasy w butelkach, to określenie nieco mylące. To raczej inspiracja dolnym poziomem lasu. A nie można by tak po prostu przenieść kawałek prawdziwego lasu i umieścić go w słoiku?

– Pozyskiwanie mchów i innych roślin z lasu jest zabronione i podlega karze. Nie można też z tej prostej przyczyny, że las jest środowiskiem otwartym, rozwijającym się w określonym klimacie, warunkach atmosferycznych. W zamkniętym słoiku tworzą się: indywidualny ekosystem, mikroklimat i mikroświat, rządzące się swoimi prawami. W słojach panują zwykle wysokie temperatury i duża wilgoć, których w naszym środowisku naturalnym nie mamy. Owszem, pojawiają się próby tworzenia kompozycji jak najdokładniej przypominających prawdziwe, leśne środowisko – za sprawą umieszczanych w słojach siewek małych drzewek, bluszczy, odpowiednich rodzajów paproci, czy różnych gatunków mchów – sama prowadziłam tego typu eksperymenty – ale stwierdziłam, że takie „leśne lasy” nie miałyby zbyt wielu odbiorców, przede wszystkim ze względu na cenę oraz skomplikowaną obsługę słoja.

– Z natury lubimy, gdy coś się dzieje, coś się rusza. Lasy w butelkach są takie statyczne…

– Człowiek nie jest w stanie odzwierciedlić natury w tak doskonały i idealny sposób, by była dokładnie taką, jaką ona jest w swojej istocie. Słoje z lasami nie są nudne. One naprawdę żyją swoim życiem, zmieniają swój wygląd i potrafią radować, a to kwitnieniem, a to wyrastającymi z ziemi grzybkami, o czym powiadamiają mnie moi klienci, nie mogąc wyjść z podziwu, że takie „cuda”się zdarzają. Szczególnie gdy dzieje się to w czerwcu lub w grudniu.

– Czym więc są lasy w butelkach?

Oferowane przeze mnie lasy w słoikach są dobrze przemyślaną konstrukcją tworzenia się w ich wnętrzach przyjaznego roślinom mikroklimatu, z zamkniętym obiegiem wodnym, co sprawia, że we wnętrzu słoja panuje stała wilgoć, zaś dzięki skraplającej się parze wodnej nawadniane jest podłoże. Dobieram i zestawiam ze sobą kochające wilgoć niewielkie rośliny o powolnym współczynniku wzrostu, dodaję mchy. Nie bez znaczenia są warstwy ziemi, piasku, żwiru, które nie tylko, że są zakotwiczeniem roślin, ale również spełniają funkcję dekoracyjną. Zanim słoje trafią do sklepu – przez wiele tygodni, a niekiedy miesięcy, obserwowane są, czy wraz z ziemią, mchem lub inną rośliną nie dostały się do nich jakieś małe żyjątka, które ujawniając się, mogłyby zaszkodzić lub zniszczyć słoikowy ekosystem. Dopiero gdy mam pewność, że wszystko jest w idealnym porządku; rośliny się zaaklimatyzowały, dobrze ukorzeniły, przenoszę słoje z pracowni do sklepu.

– W tworzeniu lasów w butelkach nie powiedziano jeszcze ostatniego słowa…

– To prawda. Także w tej branży z roku na rok rośnie konkurencja,  zatem nowe rośliny, efekt zaskoczenia, są mile widziane. Trzeba zdobywać gatunki roślin z wielu zakątków świata, a to nie jest łatwe. Dobrze, że udało mi się ponawiązywać kontakty z osobami zajmującymi się tworzeniem lasów w szkle we Francji, we Włoszech, w Hiszpanii. Nie tylko dzielimy się wiedzą i doświadczeniem, ale także pomagamy sobie w sprowadzaniu nowych roślinnych zdobyczy. Ważne są słoje. Niektóre sama projektuję, stąd moja współpraca z hutami szkła.

– Jak dbać o lasy w butelkach?

– Klienci dostają ode mnie instrukcję pielęgnacji. Lasy podlewa się bardzo rzadko, a jeżeli już to trzeba to robić niezwykle oszczędnie, zraszając wnętrze naczynia lub aplikując wodę bezpośrednio do ziemi za pomocą długiej pipety lub strzykawki. Na co zwracać uwagę? Szukajmy oznak rozwoju pleśni czy grzybów, co w zamkniętym naczyniu  nie musi, ale może się przytrafić. Zaobserwowanie nalotu czy pajęczyny, to sygnał, że trzeba się ze mną skontaktować, a ja na pewno pomogę. Zażółcenie się liści pojawiające się wraz ze zmieniającą się porą roku nie powinno niepokoić. Gorzej, gdy wynika ono z niedoboru wody. Wtedy warto sprawdzić, czy podłoże nie jest zbyt suche. Z kolei kiedy słój „płacze”, czyli po jego ściankach spływają krople wody, oznacza to, że jest zbyt wilgotno i wówczas można przez krótką chwilę zrobić małe przewietrzenie. Powodem do niepokoju powinny być nagle opadające wszystkie liście. To najpewniej skutek złego ustawienia słoju. Broń Boże sami nie ingerujmy w ekosystem w słoiku wrzucając tam na przykład przyniesione z lasu szyszki, nazbierane na plaży kamyczki czy inne minerały.

– Gdzie powinien stać słój z lasem?

– Najlepiej gdy ustawimy go jakieś dwa metry od okna. Nie wybierajmy dla słojów miejsc nasłonecznionych. Szkło i krople wody mogą stać się dla przechodzącego przez nie światła niczym soczewki wypalające rośliny. Wybierajmy miejsca widne, ze światłem rozproszonym.

– Kim są pani klienci? Kto najczęściej staje się właścicielem lasu w słoiku?

Osoby prywatne, firmy, hotele, restauracje. Ale też klienci, dla których bukiet kwiatów w prezencie, to już przeżytek. Bardzo często słoje trafiają do alergików, osób uczulonych na obecność roślin w swoim otoczeniu lub do posiadaczy kotów, bo albo ich instynkt albo złośliwość popychają je do podgryzania wszystkiego co zielone i doniczkowe. Pół biedy jeżeli nie są to rośliny trujące dla zwierząt… Lasy w słoikach zamawiają kliniki, przychodnie, w których ze względów sanitarnych nie można postawić roślin w tradycyjny sposób. Jest to także świetny pomysł na prezent na każdą okazję. Parapetówki, urodziny. Dużą cześć moich klientów stanowią przyszłe pary młode, które kupują lasy na podziękowania dla rodziców. Poszłam też krok do przodu i mam do zaoferowania akrylowe kule z lasami w środku, Biorby Air 60,  które mogą stać w miejscach o bardzo trudnych warunkach świetlnych, gdyż mają zainstalowane odpowiednie oświetlenie, pozwalające na wzrost nawet najbardziej wymagającym odmianom bonsai.

Żeby stać się posiadaczem lasu w słoiku trzeba koniecznie przyjechać do Torunia?

– Każdy klient jest mile widziany, ale wcale nie musi pojawić się w sklepie w Toruniu. Słoje dostarczane są nawet po całej Europie. Warto zajrzeć na naszą stronę internetową, obserwować FB, no i indywidualnie ustalić czas i miejsce odbioru słoja.

– Ale jak widzę, nie tylko z lasami w słojach klienci opuszczają pani sklep. Ogromnym zainteresowaniem cieszą się obrazy wykonane z… mchu!

– Tak. Mech stabilizowany jest wnętrzarskim hitem ostatnich miesięcy w Polce, a od kilku lat na całym świecie. Jest idealnym rozwiązaniem dla osób lubiących zieleń w swoich wnętrzach, nawet jeżeli zdarza im się zapominać o swoich roślinkach, gdyż nie wymaga żadnej pielęgnacji, ani podlewania. Taki obraz z mchu jest całkowicie bezobsługowy, nie wymaga podlewania, nawożenia czy przycinania. Nie potrzebuje również światła! Wystarczy minimalna wilgotność powietrza, by mech pozostał miękki i zachował zieloną barwę. Mech utrzyma swój naturalny, zielony kolor oraz pozostanie miły w dotyku, jeżeli zapewnimy mu wilgotność powietrza na poziomie 40%. Standardowe nawilżenie powietrza, w którym człowiek czuje się komfortowo to 40-70%, mech jest więc naturalnym miernikiem wilgotności powietrza! Duży plus, to jego wysokie właściwości antystatyczne – nie osadza się na nim kurz czy pył. Nie trzeba go czyścić.  Takie obrazy przygotowuje głównie na zamówienie. Robię małe aranżacje, po kilkumetrowe, zielone ściany.

Rozmawiał: Stanisław Gazda

Zdjęcia: Lasy w butelkach + Stanisław Gazda

#JesteśmyDlaWas

Strona wykorzystuje pliki cookies.
Czytaj więcej OK