Aktualności

Caster Semenya przegrała proces przed szwajcarskim Sądem Najwyższym. Jeśli chce startować jako kobieta, musi obniżyć swój poziom testosteronu

Semenya od dawna budzi wielkie kontrowersje. Przeciwnicy dwukrotnej Mistrzyni Olimpijskiej i trzykrotnej Mistrzyni Świata w biegu na 800 metrów kwestionują wręcz jej kobiecość i odsyłają do rywalizacji w gronie mężczyzn.

Problem w tym, że Semenya cierpi na hiperandrogenizm – jej organizm produkuje znacznie więcej testosteronu, niż organizm statystycznej kobiety. Znacznie, znacznie więcej – tyle ile produkuje organizm męski. Zdaniem fachowców daje to zawodniczkom dotkniętym tym schorzeniem fizyczną przewagę nad rywalkami.

Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna postanowiła więc wprowadzić w życie przepisy, uniemożliwiające starty na dystansach 400 i 800 metrów oraz jednaj mili (wszystkie to koronne dystanse biegaczki z RPA) zawodniczkom z tak wysokim poziomem testosteronu. Semenya uznała ów przepis za dyskryminujący i podjęła batalię sądową.

Trudno wytyczyć granicę płci

Być może zainspirował ją sprawa hinduskiej sprinterki Dutee Chand, która w podobnej – choć może mniej głośnej medialnie – sprawie wygrała z IAAF przed Trybunałem Arbitrażowym  ds. Sportu (CAS). Przypadek Caster Semenyi potraktowano jednak inaczej. W ubiegłym roku Trybunał Arbitrażowy w Lozannie odrzucił apelację lekkoatletki z RPA, a wczoraj kolejna apelację oddalił szwajcarski Sąd Najwyższy. I byłby to może finał całej sprawy, gdyby nie fakt, że dotyka ona bardzo wielu sfer nie tylko z dziedziny sportu, ale i nauki. Badania dotyczące stwierdzenia płci zawsze maja charakter arbitralny. Trudno wytyczyć precyzyjną granicę poszczególnych płci – choćby właśnie na podstawie badania poziomu testosteronu. Dodatkowo cała sprawa obrosła już mnóstwem plotek i domysłów, na których budowane są całe teorie dotyczące płci południowoafrykańskiej biegaczki. Domysłów i plotek – żadna bowiem instytucja przeprowadzająca badania lekkoatletki, nie ma prawa podać ich wyników do publicznej wiadomości. Pojawiają się wprawdzie ich internetowe przecieki, jednak z oczywistych wzglądów trudno zweryfikować ich wiarygodność.

Zakwestionowana płeć Walasiewiczówny

Warto przy okazji wspomnieć, że z problemami podobnymi do opisanych powyżej zmagały się także dwie wybitne polskie lekkoatletki. Kobiecość pierwszej z nich – Stanisławy Walasiewiczówny, gwiazdy przedwojennej lekkoatletyki, dwukrotnej medalistki olimpijskiej i dwukrotnej Mistrzyni Europy w biegu na 100 metrów – głownie w formie plotek –kwestionowano jeszcze w czasie trwania jej kariery. Oficjalnie płeć polskiej sportsmenki zakwestionowano już po jej śmierci. Walasiewiczówna zginęła tragicznie w napadzie rabunkowym. Koroner (Walasiewiczówna od połowy lat pięćdziesiątych mieszkała w USA) przeprowadzający badanie ciała stwierdził podobno, że legendarna przedwojenna sprinterka była osobą interseksualną, co oznaczałoby, że posiadała zarówno żeńskie jak i męskie narządy płciowe. I znów mamy do czynienia z domysłami i plotkami, podgrzewanymi dodatkowo przez amerykańskie gazety. Żadna z nich nie opublikowała jednak nawet fragmentów raportu koronera. Mimo to pojawiły się głosy, by odebrać polskiej lekkoatletce wywalczone tytuły i medale. Ani MKOl ani IAAF nigdy nie odniosły się jednak do tej sprawy.

Ewa Kłobukowska nie wróciła na bieżnię

Kwestionowanie kobiecości złamało karierę innej wybitnej polskiej sprinterki – Ewy Kłobukowskiej. W 1967 roku dwukrotnej medalistce olimpijskiej oraz dwukrotnej mistrzyni Europy w biegu na 100 metrów zabroniono startu w finałowych zawodach Pucharu Europy w Kijowie. Jako powód podano „niewyjaśniony status płci”.  Orzeczenie takie podjęto na podstawie nowej, w owych czasach, metody badania konfiguracji chromosomów. Przyjęto, że – najogólniej mówiąc – konfiguracja XX to konfiguracja kobieca a XY męska. U polskiej sprinterki stwierdzono tę drugą. Dopiero po latach okazało się, że konfiguracja XY zdarza się także u kobiet, choć występuje bardzo rzadko. Statystycznie– u jednaj na tysiąc. Po wydarzeniach w Kijowie Ewa Kłobukowska – nazywana najszybsza kobietą świata nie wróciła już na bieżnię.

Czy podobnie potoczą się losy Caster Semenyi? Południowoafrykańska gwiazda zapowiada, że – tak jak na bieżni – będzie walczyć do końca.

Jerzy Kamiński

Fot. ilustracyjne

#JesteśmyDlaWas

 

Strona wykorzystuje pliki cookies.
Czytaj więcej OK