
Premiera najnowszego filmu Agnieszki Holland odbędzie się 25 września. Tylko czy ten czeski film rozedrga polskie struny? Dla Czechów, odgrzebana z mroków historii opowieść o autentycznej postaci Janie Mikolášku – czeskim uzdrowicielu-szarlatanie – jest czymś w rodzaju lustra – współczesnym spojrzeniem na człowieka, jego złożoność; wielkość i słabości. Jan miał w sobie jakiś dar, jakąś wielkość, szlachetność, a z drugiej strony coś, co ciągnęło go w mroki zła. Przez to niezmiernie ciekawa wydaje się być jego wewnętrzna walka dobra ze złem; jakże dramatyczna i ludzka zarazem.
Jest to film niejednoznaczny i wielowarstwowy. Dla jednych będzie on opowieścią o miłości, dla innych o kimś, kto czerpie siłę z natury, albo o człowieku, którego zjada pycha, czy wreszcie o obywatelu Europy – zabawce różnych reżimów. To film, który zadaje wiele pytań, ale nie daje prostych odpowiedzi. Nie ma w nim nic nazwanego, ocenionego, ostemplowanego. I to jest i było w nim pociągające. To jest jego największa siła, także dla samej Agnieszki Holland.
Bydgoskim akcentem „Szarlatana” jest Moderator Inwestycje, jego koproducent. W ub. roku firma z Bydgoszczy wsparła produkcję „Jak zostałem Gangsterem”, a dwa lata temu „Kler” Wojciecha Smarzowskiego.
Tekst i fot.: Stanisław Gazda
#JesteśmyDlaWas