Kino Helios – Prapremiera filmu „Wesele” Wojciecha Smarzowskiego. Tego filmu nie da się zapomnieć… [ZDJĘCIA]
To była już trzecia prapremiera filmu Wojciecha Smarzowskiego, mająca swoje miejsce w Bydgoszczy. Przyjechała na nią większość pierwszoplanowej i drugoplanowej obsady aktorskiej: Agata Kulesza, Robert Więckiewicz, Przemysław Przestrzelski, Andrzej Chyra, Arkadiusz Jakubik, Agata Turkot, Mateusz Więcławek, a także autor zdjęć Piotr Sobociński jr oraz producenci filmowi.
Wojciech Smarzowski, zanim zaprosił na projekcję – powiedział krótko: „Zrobić film bez dotacji PiS-u jest trudno, historyczny jeszcze trudniej, a w pandemii, to już jeszcze trudniej. Dlatego chciałem podziękować producentom, koproducentom, ekipie i aktorom. To była przyjemność, żeby z wami pracować”.
Jakie wrażenia po projekcji?
Karolina: -To z pewnością nie był łatwy film i już na pewno nie… o weselu. To rodzaj metafory nawiązującej do sytuacji z przeszłości z reperkusjami w teraźniejszości; metafory głęboko dotykającej takich kwestii jak: wykluczenie społeczne, brak empatii. Film naprawdę robi wrażenie i nie da się być obojętnym wobec pokazanej w nim gorzkiej prawdy na temat Polaków…
Donata: – Karolina Korwin-Piotrowska przyznała się do tego, że po obejrzeniu filmu po raz pierwszy zaniemówiła. I wcale się jej nie dziwię. Rzeczywiście, film jest wstrząsający – powinien poruszyć sumienia Polaków i zmienić ich trudny charakter, z manipulowaniem emocjami, mową nienawiści, brakiem tolerancji. Smarzewski pokazał to tak dobitnie, że już lepiej chyba się nie dało. Ten film to przestroga, ale życie było szybsze niż premiera filmu i dopisało do niego okrutny scenariusz z drutem kolczastym na granicy…
Wojciech:– Kompozycyjnie film kojarzy mi się z „Weselem” Wyspiańskiego. Jeżeli ono rozliczało się z przeszłością sprzed ponad stu laty, to to „Wesele” jest rozliczeniem z wydarzeniami sprzed ponad pół wieku. I w „Weselu” Smarzowskiego, tak jak w „Weselu” Wyspiańskiego, pojawiające się postacie z przeszłości i związane z nimi burzliwe wydarzenia, przenikają się nawzajem z wydarzeniami z teraźniejszości. Stopniowo zatraca się granica między tym co kiedyś, a tym co teraz. Warto ten film obejrzeć i ja mogę go z czystym sumieniem polecić.
Diana:– To jest wstrząsające, że ten film przekazuje ciągle aktualną prawdę o ludzkiej naturze, złym jej obliczu, które mimo upływu czasu wcale się nie zmienia. Jest też o burzliwej miłości dawnych i nowych kochanków, ale również o tym, do czego może doprowadzić brak miłości. Film był tak mocny, że tak na gorąco trudno jest zebrać myśli, zanim się go w sobie samym nie przeżyje, zastanawiając się nad tym z jakimi wartościami chcemy się utożsamiać na co dzień, kim chcemy tak naprawdę być…
Krzysztof:– Używając języka sportowego czuję się po tej projekcji jak bokser po nokaucie. Ten film nas rozjeżdża i trudno jest dobrać właściwe słowa, zebrać myśli, żeby naprędce przekazać swoje wrażenia. Podziwiam Smarzowskiego za to, że tak trudne i pogmatwane ludzkie historie opowiedział w jednym filmie o tak głębokim przesłaniu; demaskując przy tym mroczne zakamarki wielopłaszczyznowej natury Polaków. Moim zdaniem warto byłoby w szkołach przygotować młodzież do właściwego odbioru tego filmu przez odmanipulowanie i odkłamanie historii o tamtych czasach, wyplenienie stereotypów.
Stanisław: -Film daje do myślenia o błędach z przeszłości, ale zdaje się mieć głębokie odniesienie do aktualnej sytuacji na granicy wschodniej, do braku tolerancji, niechęci do obcych, a stąd już bardzo blisko do faszyzmu, nazizmu, nienawiści rasowych, wojen religijnych. Ten film zdaje się o tym przypominać, ale wnioski każdy powinien wyciągnąć sobie sam. Mówiąc krótko – Smarzowski zrobił wspaniały film o miłości i nienawiści, które ciągle się ze sobą przeplatają, jak w życiu. Film przestrzega przed tym, co może się stać, gdy nienawiść zacznie dominować nad miłością…
Najnowszy film Wojciech Smarzowskiego trafi do kin już w najbliższy piątek (8 października) Bydgoskie kino Helios, jako pierwsze w Polsce, zaprosiło swoich widzów na jego uroczystą premierę.
Tekst i zdjęcia: Stanisław Gazda
#JesteśmyDlaWas