Aktualności

Na koniec „jest tak ciepło w sercu” – rozmowy z bydgoskimi liderkami Szlachetnej Paczki

Za nami Weekend Cudów – dwa dni, podczas których ponad 14 tysięcy rodzin w całym kraju otrzymało wsparcie dzięki Szlachetnej Paczce. Tysiące wolontariuszy zaangażowanych w program, dziesiątki tysięcy darczyńców i członków obdarowanych rodzin – tak Szlachetna Paczka łączy ludzi w idei mądrej pomocy.

Za wstępnie pozwolę sobie wyjaśnić, dlaczego postanowiłem zająć się tym tematem. Podchodzę do tej sprawy bardzo osobiście – z programem Szlachetna Paczka byłem związany łącznie 6 lat, w różnych rolach. Byłem „szeregowym” wolontariuszem, który odwiedzał rodziny i badał ich sytuację, byłem również – podobnie jak moje rozmówczynie – liderem rejonu – opiekowałem się grupą wolontariuszy w Nakle nad Notecią. Wreszcie – zajmowałem się całym naszym województwem, pełniąc rolę koordynatora wojewódzkiego. Stąd też wywiady, które przeprowadziłem w ostatnich dniach, przerodziły się w rozmowę o Szlachetnej Paczce, o tym, jak nieść mądrą pomoc i jakie emocje wiążą się z tym szczególnym wolontariatem.

Staram się także, aby poprzez teksty zamieszczane na naszym portalu oraz w gazecie, dotrzeć do Państwa nie tylko z wartościową informacją. W tym wypadku postawiłem sobie zadanie, jakim jest zachęcenie do współpracy ze Szlachetną Paczką i jej „siostrzanym” programem Akademia Przyszłości. Gdyż – jak wiemy – Paczka nie kończy się na finale, a mądrą pomoc można nieść cały rok.

Szlachetna Paczka to historie, to rozmowy ludźmi, często niełatwe. Wolontariusze i wolontariuszki przychodzą do rodzin, o których wiedzą tylko tyle, ile dowiedzą się od psychologów szkolnych, pedagogów, MOPS-u, czy też z parafii – nie można się tak po prostu zgłosić, aby otrzymać paczkę. Podczas rozmów SuperW (jak Wiosna nazywa swoich wolontariuszy) poznają historię rodziny – co doprowadziło do tak trudnej sytuacji? Co robią, żeby z tej sytuacji wyjść? Z jakimi problemami się zmagają? Liderka rejonu Bydgoszcz Bartodzieje Agnieszka Stelmaszyk opowiada: „Samotna starsza kobieta w małym, bardzo skromnie urządzonym mieszkaniu. Pytamy o potrzeby, czy może nie potrzebuje sprzętu AGD – wiemy z doświadczenia, że takie potrzeby się zdarzają. Okazało się, że lodówka stoi odłączona, a nasza rozmówczyni nie jadła nic od dwóch dni. To bardzo mocno mnie uderzyło”. Katarzyna Młynarczyk – liderka rejonu Bydgoszcz Błonie – tłumaczy: „Najważniejsze w Paczce są dla mnie rozmowy z rodzinami – ludzie się przed nami otwierają, jest wiele emocji, także łzy. Możliwość poznawania historii, problemów innych osób daje mi siłę do działania. Zaczynamy też – jako wolontariusze – doceniać to, co mamy.”

W tym roku wszystkie osoby zaangażowane zmagały się także z dodatkowym wyzwaniem, jakie postawiła przed nimi pandemia COVID-19. Szlachetna Paczka jest jednak czymś, czego nie można „przełożyć”. Kasia opisuje: „Stowarzyszenie Wiosna [organizator programu Szlachetna Paczka – red.] przygotowało kwestionariusz zdrowotny, żeby spotkania z rodzinami były możliwie bezpieczne. My również obserwowaliśmy się, żeby wykryć ewentualne objawy. Obowiązkowe były maseczki podczas wszelkich spotkań, Stowarzyszenie dostarczyło płyn do dezynfekcji. Magazyny, w których przyjmowaliśmy paczki od darczyńców, były większe, umawialiśmy się z darczyńcami tak, żeby zbyt wiele osób nie przebywało na raz w pomieszczeniu”. Agnieszka dodaje: „W tym roku było inaczej – spotkania z rodzinami odbywały się w maseczkach, rozmowy z darczyńcami musiały być krótsze i bardziej intensywne. Musieliśmy zadbać także o odległości między stołami w magazynie oraz przygotowanie środków do dezynfekcji”.

Jedno z pewnością nie uległo zmianie – emocje, które towarzyszą spotkaniom z rodzinami, zarówno wtedy, gdy SuperW poznają historię rodzin, jak i podczas Weekendu Cudów. „Nie da się ukryć, że wzruszyłam się podczas finału. Doręczaliśmy paczkę do starszego małżeństwa – oboje cierpiący z powodu chorób, bardzo kochający się po tylu latach. Mąż opiekował się żoną: „Spokojnie Danusiu, zaraz ci pomogę”. Taka piękna wierność i miłość – w zdrowiu i chorobie. Zawsze są razem. Gdy rozmawialiśmy kilka tygodni wcześniej o potrzebach, pan podał tylko to, czego potrzebowała jego żona – zależało mu jedynie na tym, żeby żonie było dobrze” – opowiada Agnieszka. „Finały są pełne wzruszeń. Przynosimy 7 dużych paczek, a pani nie może uwierzyć i pyta nas „To wszystko dla mnie?”. Lecą łzy – nam, rodzinom i darczyńcom, gdy z nimi rozmawiamy. Ale to są łzy szczęścia – mówi Kasia, nie ukrywając wzruszenia”.

Tym, co wyróżnia Szlachetną Paczkę, jest z pewnością fakt, że pomoc przekazywana rodzinom dokładnie odpowiada ich potrzebom. Każda paczka jest „szyta na miarę” – miarę potrzeb i wyzwań, przed którymi stają. Agnieszka przytacza historię z ostatniego finału: „Przy wręczaniu jednej z paczek pani najbardziej ucieszyła się z odkurzacza. Tak, ten odkurzacz był jej marzeniem. Dla nas może to się wydawać dziwne, ale sama nie mogła sobie na to pozwolić”. Choć – jak dodaje – w paczkach bywają również bardziej niecodzienne rzeczy: „Kardiomonitor o wartości 3 tysięcy złotych – to najbardziej nietypowa paczka, z jaką się spotkałam. Gdy darczyńcy usłyszeli, że ten sprzęt jest potrzebny, postanowili go zorganizować”.

Szlachetna Paczka dociera do rodzin, które wykazują bohaterską postawę – starają się radzić sobie w sytuacji, w której się znaleźli, walczą o siebie, próbują poprawić swoją sytuację. Paczka, którą otrzymują, ma być nie tylko wsparciem, ale także docenieniem ich wysiłków w tej codziennej walce. „Jeden z darczyńców przygotował paczkę dla samotnej matki z dzieckiem z niepełnosprawnością. Matka tego dziecka to prawdziwa bohaterka – walczyła o swoje dziecko, o rehabilitację, choć w Polsce nie jest dostępna terapia, która mogłaby pomóc – opowiada Agnieszka. – Darczyńca pomyślał nie tylko o potrzebach – w tym nawet o strzykawkach, które były bardzo potrzebne. Podarował także bon na wizytę u kosmetyczki – prosty, drobny gest, który pozwoli jej choć trochę odpocząć, zapewni nieco czasu dla niej. Bardzo ją to poruszyło”. Podobnie na tę kwestię patrzy Kasia: „Samotne matki są moimi bohaterkami. Podziwiam ich siłę i determinację, żeby dać radę, żeby zapewnić dzieciom dobre warunki. I – jednocześnie – często nie proszą o wiele. Najczęściej potrzeby dotyczą żywności”.

Jak duże są paczki? To również zależy od potrzeb rodziny i możliwości darczyńcy. Wiele osób umawia się z rodziną i znajomymi, aby wspólnie przygotować jedną, większą paczkę. Zdarzają się przypadki, w których paczek – pudełek, w które opakowane są rzeczy przekazywane rodzinie – jest nawet 30-40. W takich sytuacjach najczęściej paczkę przygotowuje co najmniej kilka osób. W rozmowach pojawiały się nawet informacje o kilkunastu, czy nawet kilkudziesięciu osobach, które składały się na paczkę.

„Pandemiczna edycja” Szlachetnej Paczki ukazała nowe trudności, z jakimi zmagają się rodziny. Jednym z nich jest nauka zdalna – odczuły to szczególnie rodziny wielodzietne. „Jak trójka czy czwórka dzieci ma się uczyć przy jednym starym laptopie? Nie każda szkoła może wypożyczyć sprzęt do domu. Na szczęście – darczyńcy to rozumieją” – komentuje Agnieszka.

Paczka dociera do różnych osób, także samotnych. Dla takich osób wyzwaniem może stać się nawet kontakt z drugim człowiekiem – każdy z nas potrzebuje porozmawiać, spędzić czas w miłym towarzystwie, pośmiać się wspólnie, powspominać. Tu znów pandemia odcisnęła swoje piętno – osoby starsze, jako bardziej narażone na zakażenie COVID-19, często ograniczają nawet wychodzenie z domu. Kto przychodzi z pomocą?  „Osoby samotne często potrzebują zainteresowanie i rozmowy. Moi wolontariusze rozmawiali czasem nawet kilka godzin właśnie z osobami samotnymi. Paczka w takim przypadku nie jest jedyną pomocą – pomoc w zakupach, sprzątaniu, czy też po prostu spędzenie wspólnie czasu są często równie istotne” – opowiada Agnieszka.

Często – jako dziennikarze i dziennikarki – informujemy o liczbie rodzin, do których dotarło wsparcie w ciągu Weekendu Cudów. W tym roku pomoc otrzymało ponad 14 tysięcy rodzin w całym kraju. To wielkie przedsięwzięcie – szczególnie, gdy wiemy już, że paczki są dopasowane do potrzeb konkretnej rodziny. Agnieszka opisuje, jak to wygląda z perspektywy SuperW: „Każdy wolontariusz opiekuje się co najmniej dwiema rodzinami, choć czasem jest konieczność, żeby wolontariusze zajmowali się trzema, czterema rodzinami. Nie możemy zostawić nikogo w potrzebie. Jednym z haseł Paczki, które realizujemy jest: nikt nie zostaje sam”.

Paczka to ludzie, którzy ją tworzą. To rodziny, o których trochę już powiedzieliśmy. To darczyńcy, którzy tworzą paczki. To także wolontariusze i wolontariuszki, którzy łączą rodziny w potrzebie z darczyńcami, którzy chcą podzielić się dobrem. Pytam Kasię, jakie ma doświadczania z kontaktami z osobami przygotowującymi paczki: „Darczyńcy są ciekawi tego, jak żyje rodzina, której pomagają. Chcą, by paczka jak najlepiej „wpasowała się” w potrzeby rodzin”. W paczce rodzina znajduje nie tylko żywność, środki czystości, ubrania lub sprzęty. To jest też uczucie, którym darczyńca – osoba rodzinie nieznana – otacza osoby potrzebujące: „Zapadła mi w pamięć historia jednej pani – darczyńcy, która przygotowała także list do rodziny, w którym opisała, co ją spotkało kilka tygodni wcześniej – zakażenie koronawirusem, problemy z oddychaniem, w końcu też respirator. Nie wiedziała, czy dożyje świąt, była w bardzo ciężkim stanie. Gdy wyzdrowiała, przyrzekła sobie, że podzieli się tą dobrocią z innymi. I tak podjęła decyzję o przygotowaniu paczki” – opowiada Kasia.

Rozmawiamy szczerze – wszyscy wiemy, że może się trafić trudna sytuacja. Wolontariat w Szlachetnej Paczce uczy, że takie trudności musimy traktować jako wyzwanie. A do każdego wyzwania możemy znaleźć rozwiązanie: „Zdarzyła się sytuacja, w której darczyńca się „nie spisał”. Jednak w wtedy sami też przekonaliśmy się, czemu Weekend Cudów właśnie tak się nazywa. Od razu wolontariusze uruchamiają swoje kontakty, dzwonią do kogo się da, organizują wsparcie i nagle – po 2-3 godzinach – mamy zorganizowaną nową lodówkę dla samotnej matki z dwójką dzieci – mówi Kasia. – To jest niesamowite, jak szybko ludzie potrafią się zorganizować. Nikt nie zostaje sam”.

Dlaczego ludzie decydują się na wolontariat w Szlachetnej Paczce? To jest pytanie, które musiałem zadać. Chciałem poznać motywacje osób, które poświęcają swój czas i energię, żeby nieść pomoc de facto obcym sobie rodzinom. Kasia przedstawiła do bardzo prosto: „Czemu ludzie idą do Paczki? W moim przypadku wyszło tak, że miałam czas i chciałam się zaangażować. Często wolontariusze usłyszeli o Paczce wcześniej od znajomych, którzy też byli wolontariuszami albo darczyńcami”. Agnieszka dodaje: „Kurcze, mam takie poczucie, że dzięki nam i darczyńcom, rodziny mają normalne, godne święta. Myślę o tym, gdy ze swoją rodziną spotykam się w Wigilię i jest tak… tak ciepło na sercu”.

Zamiast podsumowania:

Mogłem skończyć na słowach Agnieszki, która pięknie wyraziła to, co sam też czułem. Jednak postanowiłem dopowiedzieć jeszcze kilka słów od siebie – z własnego doświadczania. Gdy myślę „Szlachetna Paczka”, widzę scenę, gdy wjeżdżamy samochodem dostawczym na wąskie podwórko przy domu rodziny, do której dostarczamy paczkę. Widzę łzy w oczach matki dwójki dzieci, gdy zobaczyła, że wyładowujemy nową lodówkę i kilkanaście dużych kartonów, pełnych zimowej odzieży dla jej synów, żywności, środków czystości. Widzę uśmiechnięte buzie chłopców, którzy odpakowują zabawki. Słyszę, jak mówią do swojej matki, że „ten pan w czerwonej czapeczce wygląda jak święty Mikołaj”. Widzę ojca rodziny, który po 12-godzinnej zmianie w zakładzie rzuca się na pomoc, gdy zauważył, że samochód się nam zakopał. Widzę, jak nie może uwierzyć, że to wszystko jest dla nich. Tak właśnie rozumiem Szlachetną Paczkę. Dlatego – jeśli też chcecie pomagać, zajrzyjcie na stronę internetową Paczki i Akademii Przyszłości. Oba programy można wspierać cały rok.

 

Foto: media społecznościowe

Piotr Malich

#JesteśmyDlaWas

Strona wykorzystuje pliki cookies.
Czytaj więcej OK